TEST: Forthing U-Tour 1.5 T-GDI DCT - chiński dinozaur
Robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, lecz reprezentuje zapomniany już w Europie segment minivanów, w dodatku pod maską znajdziemy zwykły silnik spalinowy. Mimo to pod pewnym względem Forthing U-Tour okazuje się bezkonkurencyjny...

Z testu dowiesz się o:
W Chinach tego typu samochody są wręcz uwielbiane, zaś w Europie niemal wyginęły, a jeśli już cokolwiek się pojawia, zwykle ma napęd elektryczny. Chińczycy postanowili jednak pójść na przekór trendom i zaoferowali klasycznego średniej wiekości minivana z silnikiem benzynowym za rozsądną cenę. Czy taki samochód jak Forthing U-Tour ma rację bytu na europejskim rynku? Co prawda chińskie auta cieszą się coraz większą popularnością i należy do nich już blisko 5% rynku nowych samochodów w Polsce, jednak zdecydowaną większość z nich stanowią uwielbiane w Europie SUV-y i crossovery. Co jednak, jeżeli w cenie miejskiego crossovera dostaniemy luksusowego i bogato wyposażonego minivana klasy średniej? Forthing U-Tour zyskuje już na wstępie, ale co będzie dalej?
Od razu widać, że to orientalny minivan
Forthing jako marka istnieje od 2001 roku i należy do dużego chińskiego koncernu Dongfeng, którego możemy kojarzyć m.in. z Voyaha Free. W Polsce producent rozpoczął sprzedaż w październiku 2024 roku, wraz z kompaktowym SUV-em T-Five oraz średniej wielkości minivanem U-Tour. Sam U-Tour w Chinach jest już znany od 2022 roku, kiedy to zadebiutował jako Forthing Yacht. Samochód jest spokrewniony technicznie z modelem T-Five. Jest to typowy azjatycki minivan, o czym świadczą finezyjne, dość orientalne kształty przedniego pasa z dużym grillem z pofalowanymi żebrami, podświetlanym emblematem oraz okalającymi atrapę chłodnicy reflektorami LED. Ramkę wokół grilla wykończono satynową listwą, która też biegnie od lamp aż do tylnych szyb. Sylwetka Forthinga jest prosta i typowo dla aut MPV podporządkowana funkcjonalności, ma dużo powierzchni przeszklonych, a lusterka przymocowano do poszycia drzwi. Słupek D zdobi gradientowy wzór. Z tyłu znajdziemy LED-owe lampy połączone wszechobecną dzisiaj blendą świetlną.

Forthing U-Tour 2025 - dane techniczne
Forthing U-Tour nie jest małym autem i to widać już na pierwszy rzut oka. Samochód mierzy 4,85 m długości, a jego rozstaw osi liczy 2,9 m. Bagażnik przy rozłożonym 3. rzędzie siedzeń liczy 234 litry, jednak już po złożeniu oparć trzeciego rzędu rośnie do 1086 litrów. Tradycyjnie dla minivanów jest nie tylko pojemny, ale i ustawny. Z drugiej strony dziwią pewne niedopatrzenia, które w klasie MPV należy uznać za rażące. Przykładowo oparć drugiego rzędu już nie da się złożyć, a klapa bagażnika otwiera się zbyt nisko, przez co nawet osoby o wzroście 1,8 m mogą uderzyć głową o klapę. Kolejna kwestia to śmiesznie niska ładowność wynosząca raptem 470 kg, co oznacza, że jadąc z kompletem pasażerów muszą oni ważyć średnio nie więcej niż 67 kg i możemy zapomnieć wówczas o jakimkolwiek bagażu.

Kabina robi świetne pierwsze wrażenie
Zaglądamy do wnętrza, a tam dwukolorowa skóra, drewno, dużo miękkich tworzyw, dobre spasowanie i wygodne fotele kapitańskie w drugim rzędzie z rozkładanymi stolikami - robi wrażenie, zwłaszcza, gdy spojrzymy na cennik. Forthing U-Tour z 2024 roku kosztuje tylko 149 900 zł, a egzemplarze z 2025 roku z nieco bogatszym wyposażeniem 153 400 zł. Co za to dostaniemy? Chociażby Opla Mokkę czy jakąś bazową Skodę Octavię, o czym jeszcze wspomnę w dalszej części testu. Co więcej, fotele w obu rzędach są elektrycznie regulowane, podgrzewane i wentylowane, a ten od kierowcy ma nawet funkcję masażu. Do tego automatyczna klimatyzacja, duży dach panoramiczny, kamery 360 stopni i 3D, porty USB-A dla każdego z podróżujących, czujniki parkowania z przodu i tyłu, tempomat, Lane Assist, monitorowanie martwego pola czy nawet chłodzony schowek - całkiem nieźle.

Nawet w trzecim rzędzie jest całkiem nieźle
Kolejnym miłym zaskoczeniem w Forthingu są warunki w trzecim rzędzie. Co prawda dostaniemy się tam przechodząc pomiędzy fotelami drugiego rzędu, jednak nie wymaga to jakieś specjalnej ekwilibrystyki. Oczywiście nie jest to poziom Mercedesa Klasy V czy innych minibusów, jednak jak na samochód klasy MPV jest dość dobrze - osoby o wzroście do 1,7 m będą podróżowały komfortowo, o ile dogadają się z pasażerami drugiego rzędu. W dodatku mogą oni liczyć na całkiem wygodne siedziska, osobne nawiewy, podłokietniki i cupholdery, jednak nie przewidziano dla nich portów USB.
Toporne multimedia, parę wpadek i kilka braków w wyposażeniu
Dość tego pudrowania, teraz pora na trochę gorzkich słów o Forthingu. Po pierwsze ergonomia, która wypada dość kiepsko. Owszem, mamy klasyczny panel klimatyzacji z pokrętłami, co jest rzadkością w chińskich autach, a komputerem pokładowym steruje się wygodnie za pomocą fizycznych przycisków na kierownicy. Kokpit to klasyka gatunku, czyli dwa 10,25-calowe wyświetlacze (od 2025 r. mają już po 12,3"). Co zatem jest nie tak? Chodzi o multimedia, które są wręcz siermiężne i mają ograniczone funkcje. W dodatku zamiast CarPlay'a i AndroidAuto (te znajdziemy dopiero w egzemplarzach z RM25) znajdziemy tutaj aplikację CarbitLink, pozwalającą jedynie na replikację ekranu smartfona. Więcej o tym jakże irytującym rozwiązaniu pisałem przy okazji testu BAICa Beijing 7. Kolejną bolączką jest działanie samego radia, które miało problem z wyszukiwaniem częstotliwości, często gubiło fale i nie miało zapisanej listy stacji - kiepsko, naprawdę kiepsko.

Kilka uwag mam też do działania poszczególnych elementów wyposażenia. Największy mój zarzut dotyczy klimatyzacji. Ta działa zerojedynkowo - albo chce nas ugotować, albo zamrozić, nic pomiędzy. We współczesnych autach raczej czegoś takiego już się nie spotyka. Samo podgrzewanie foteli również działa raczej na słowo honoru, a roleta panoramicznego dachu jak i jego otweranie nie działają automatycznie, tylko trzeba cały czas trzymać palec na przycisku - niby drobiazgi, ale irytują i trochę psują pierwsze dobre wrażenie jakie wywarł na mnie Forthing. Zabrakło też paru istotnych elementów wyposażenia jak aktywnego tempomatu, podgrzewanej kierownicy, indukcyjnej ładowarki czy nawigacji, zaś dostęp bezkluczykowy jest możliwy wyłącznie przy drzwiach kierowcy.

Silnik od Mitsubishi daje radę i ma akceptowalne spalanie
Pod maską znajdziemy pewną niespodziankę, bowiem w Forthingu U-Tour wykorzystano turbodoładowaną jednostkę benzynową 1.5 od Mitsubishi. Oferuje ona 177 KM i 260 Nm, współpracuje z 7-stopniową przekładnią DCT firmy Magna, a napęd trafia na przód. Zapewnia chińskiemu minivanowi przyzwoite osiągi, choć absolutnie demonem prędkości on nie jest, ale nigdy też nie miał nim być. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje 9,5 s, a prędkość maksymalna to 180 km/h. Przekładnia działa dość płynnie w trasie, jednak w mieście zdarza jej się "przysnąć", przez co jazda Forthingiem w warunkach miejskich jest mało płynna. W trakcie testu, przy przebiegu około 1800 km, zaświeciła się kontrolka Check Engine, jednak nie wpłynęła ona w żaden sposób na jazdę, stąd też zaliczę ją na poczet chorób wieku dziecięcego.
Średnie zużycie paliwa na poziomie około 10 litrów uznaję za akceptowalne, zważywszy na gabaryty i aerodynamikę pojazdu, co nie znaczy, że rekordowe. Na drogach lokalnych Forthing potrzebuje około 7,5-8 l/100 km, w mieście ok. 12-13 l, zaś na autostradzie koło 10 litrów na 100 km. Przy zbiorniku paliwa liczącym 55 litrów możemy liczyć na ponad 500 km zasięgu na jednym tankowaniu.

Na drodze komfortowy, ale trochę niepewny
Minivan powinien być przede wszystkim komfortowy i stateczny. Taki też jest Forthing U-Tour. Samochód sprawnie pochłania nierówności, niezależnie, czy są to duże dziury, studzienki, pofałdowana jezdnia czy też kostka brukowa. Z drugiej strony dusi sportowe zapędy kierowcy w zarodku, a na autostradzie ma tendencje do "myszkowania". Układ kierowniczy pracuje lekko i raczej mało precyzyjnie. Do wyboru mamy tryby Eco, Normal i Sport, ale to tylko formalność w przypadku U-Toura. Hamulce są przeciętne, a systemy bezpieczeństwa nadgorliwe (np. ostrzeganie o ryzyku kolizji), na szczęście nie ma ich tyle co w innych chińskich autach, stąd też da się przywyknąć. Przeszkadzało mi natomiast rzężenie dobiegające z okolic drzwi kierowcy, którego powód był mi nieznany.
Forthing U-Tour 2025 - serwis i gwarancja
Forthing udziela gwarancji na 5 lat lub 150 000 km. W całym kraju znajdziemy ponad 20 serwisów Forthinga w większych ośrodkach miejskich. Jedynymi opcjami są kolory metaliczne (2900 zł za jednokolorowe nadwozie lub 5400 zł za wariant z kontrastowym dachem).
Forthing U-Tour - bezpieczeństwo
Forthing U-Tour jako pierwszy MPV zdobył 5 gwiazdek w chińskich testach bezpieczeństwa C-NCAP, jednak wynik ten odnosi się do wydania z 2021 roku, czyli sprzed aktualizacji z 2024 roku.
Dowiedz się więcej o zasadach testów C-NCAP i ich porównaniu do Euro NCAP: Testy C-NCAP vs Euro NCAP porównanie na chinskiesamochody.pl
Co dostaniemy w cenie Forthinga U-Tour?
Jak już wcześniej wspomniałem w cenie Forthinga U-Tour dostaniemy Opla Mokkę Hybrid GS o mocy 145 KM, jednak jest to tylko miejski crossover o długości raptem 4,15 m, ciasnym wnętrzu i bagażniku o pojemności raptem 350 litrów. Opel oferuje lepsze osiągi (od 0 do 100 km/h w 8,2 s) i niższe spalanie (realnie ok. 6,8 l/100 km), jednak daje gwarancję na 2 lata bez limitu kilometrów.
W podobnej cenie dostaniemy też Skodę Octavię Combi 1.5 TSI 150 DSG w odmianie Selection. Octavia co prawda nie oferuje tak bogatego wyposażenia standardowego co Forthing, nie ma też trzeciego rzędu siedzeń, jednak ma przestronną kabinę i pojemny bagażnik mieszczący 640 litrów.
Wśród tanich 7-osobowych aut warto wspomnieć o Dacii Jogger Hybrid. Rumuński crossover o długości ponad 4,5 m i prześwicie 20 cm oferuje trzy rzędy siedzeń, a w topowej odmianie Extreme+ kosztuje 117 450 zł, jednak jest ciaśniejsza, gorzej wykończona i oferuje niższy standard wyposażenia. Dacia daje gwarancję na 3 lata lub 100 000 km.
Alternatywą dla Forthinga U-Tour jest Volkswagen Touran, który w porównywalnej konfiguracji wyposażeniowej i silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM oraz przekładnią DSG kosztuje już 186 550 zł, w dodatku jest mniejszy (mierzy 4,53 m długości), jednak również oferuje trzy rzędy siedzeń, ma też bogatsze wyposażenie opcjonalne, daje możliwość złożenia obu rzędów siedzeń oraz ma lepsze multimedia. Volkswagen oferuje jednak gwarancję na 2 lata bez limitu kilometrów.
Forthing U-Tour 2025 vs DFSK FX600 2025
Z chińskich alternatyw warto wspomnieć o nowości na polskim rynku, czyli DFSK FX600. Jest to SUV klasy średniej z trzema rzędami siedzeń, mierzący 4,7 m długości i prześwitem na poziomie 20 cm. Pod maską znajdziemy jednostkę 1.5 T-GDI o mocy 177 KM, a napęd trafia na przód za pośrednictwem 6-biegowej przekładni automatycznej. Samochód oferuje trzy rzędy siedzeń w układzie 2+3+2, jednak w jego przypadku warunki w obu tylnych rzędach odstają od tych w Forthingu. W kabinie znajdziemy 7-calowy zestaw cyfrowych zegarów i 12,3-calowy ekran systemu infotainment. DFSK FX600 kosztuje w bazowej wersji Comfort 139 900 zł, a w bogatszej Prestige 151 900 zł i jest objęte gwarancją na 7 lat lub 150 000 km.
Podsumowanie
Reasumując, Forthing U-Tour to interesująca propozycja w segmencie, który dziś praktycznie zniknął z rynku – klasycznych minivanów. Oferuje bardzo komfortowe warunki podróżowania dla czterech osób, wyróżnia się przestronnym drugim rzędem siedzeń, a jego wnętrze na pierwszy rzut oka przypomina kabiny znacznie droższych aut. Dodatkowo, model ten wyposażono w szereg przydatnych rozwiązań z zakresu komfortu, solidny układ napędowy i atrakcyjną cenę. Niestety, po bliższym zapoznaniu ujawniają się liczne mankamenty, które nie powinny mieć miejsca – od braków w wyposażeniu, przez niedopracowane funkcje, aż po ograniczenia praktyczne. U-Tour to pojazd z dużym potencjałem, który wymaga jednak dopracowania w ramach np. liftingu, by w pełni zasłużyć na uznanie.