Na YU7 czeka się nawet rok. Szef Xiaomi ma nietypową radę dla malkontentów
Elektryczny sedan SU7 od Xiaomi, który wyglądem i dynamiką jazdy przypomina Porsche Taycan, a kosztuje tyle co Skoda Octavia, wywołał prawdziwą sensację na rynku motoryzacyjnym. Ogromny popyt na ten model sprawił, że czas oczekiwania na auto wydłużył się do blisko roku, co wywołało frustrację wśród wielu klientów.

Pojawienie się SU7 na rynku było zaskoczeniem, ponieważ Xiaomi, znane głównie z produkcji elektroniki, musiało udowodnić, że potrafi zaistnieć w branży motoryzacyjnej. Chiński producent szybko rozproszył wątpliwości, oferując samochód, który łączy atrakcyjny design, świetne osiągi i przystępną cenę. Sukces modelu przerósł jednak możliwości produkcyjne firmy, co doprowadziło do przeciągających się czasów oczekiwania i fali krytyki ze strony niecierpliwych nabywców. Ich niezadowolenie znalazło ujście głównie w mediach społecznościowych, gdzie wyrażali swoje rozczarowanie długimi terminami dostaw.
Mimo że Xiaomi zdołało uruchomić swoją pierwszą fabrykę z pełną zdolnością produkcyjną, wynoszącą 150 tysięcy pojazdów rocznie, problem z zaspokojeniem popytu wciąż pozostaje aktualny. Na niektóre wersje SU7 nadal czeka się nawet osiem miesięcy, co pokazuje skalę zainteresowania tym modelem. Firma nie planuje na razie dalszego zwiększania produkcji dla tego modelu, ponieważ skupia się na nowym projekcie, co dodatkowo komplikuje sytuację.
Nowy SUV od Xiaomi to... jeszcze większy sukces i jeszcze dłuższe czekanie
W połowie czerwca Xiaomi zakończyło budowę drugiej fabryki, która miała zwiększyć możliwości produkcyjne firmy. Zakład ten został jednak przeznaczony do produkcji nowego modelu – elektrycznego SUV-a YU7. Zainteresowanie tym pojazdem przerosło wszelkie oczekiwania: w ciągu zaledwie godziny od rozpoczęcia sprzedaży zebrano niemal 300 tysięcy zamówień, co świadczy o ogromnym potencjale tego modelu.
Niestety, podobnie jak w przypadku SU7, produkcja YU7 nie nadąża za popytem. W pierwszym miesiącu od uruchomienia nowej fabryki dostarczono zaledwie 6 tysięcy egzemplarzy, mimo że zakład ma zdolność produkcyjną na poziomie 150 tysięcy aut rocznie. Czas oczekiwania na YU7 wydłużył się do ponad roku, co spotyka się z rosnącą frustracją klientów, którzy zalewają media społecznościowe negatywnymi komentarzami.
Mimo tych trudności, sukces YU7 jest niezaprzeczalny. Xiaomi udało się stworzyć kolejny model, który łączy atrakcyjny wygląd, nowoczesną technologię i konkurencyjną cenę, co przyciąga tłumy nabywców. Firma musi jednak zmierzyć się z wyzwaniem zwiększenia produkcji, aby sprostać oczekiwaniom rynku i ograniczyć negatywne reakcje zniecierpliwionych klientów.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Jaecoo E5. To Omoda E5 w bardziej terenowym wydaniu, choć dane techniczne nie imponują
Szef Xiaomi odsyła klientów... do konkurencji
W obliczu rosnących czasów oczekiwania i narzekań klientów, szef Xiaomi, Lei Jun, zdecydował się na zaskakujący krok. Na swoim koncie na platformie Weibo otwarcie zasugerował, by niecierpliwi klienci rozważyli zakup samochodów u konkurencji. „Jeśli potrzebujecie auta bardzo szybko, inne chińskie pojazdy elektryczne są całkiem niezłe” – napisał, wskazując modele takie jak Xpeng G7, Li Auto i8 czy nawet Tesla Model Y.
Rekomendacja Tesli, będącej jednym z największych konkurentów Xiaomi, wywołała zdziwienie wśród obserwatorów. Lei Jun zdaje się jednak wierzyć w siłę swoich produktów, sugerując, że firma nie obawia się utraty klientów na rzecz rywali. Jego otwartość może być postrzegana jako wyraz pewności siebie, ale również jako próba złagodzenia napięć wśród sfrustrowanych klientów.
Przykładem oddania marce jest historia Zhou, mieszkańca Pekinu, który po dekadzie jazdy spalinowym Hyundaiem postanowił przesiąść się na elektryka. Rozważał zakup Tesli Model Y, ale ostatecznie wybrał YU7, mimo długiego czasu oczekiwania. „Chcę czegoś, co dobrze wygląda” – tłumaczył, deklarując gotowość do czekania nawet pół roku, by otrzymać wymarzony samochód od Xiaomi.