Nowe limity podatkowe dla samochodów firmowych od 2026 r. - co naprawdę oznaczają dla przedsiębiorców?
Poznaj zmiany w limitach podatkowych na samochody firmowe od 2026 roku. Dowiedz się, jak nowe przepisy powiązane z emisją CO2 wpłyną na rozliczanie leasingu i koszty firmowe. Przykłady i porady dla przedsiębiorców.

Od 2026 r. zmieniają się zasady rozliczania leasingu aut osobowych. Dotychczasowe limity podatkowe oparte na rodzaju i cenie katalogowej auta zostaną zastąpione nowymi, powiązanymi z emisją CO₂. To oznacza, że część przedsiębiorców straci możliwość pełnego odliczenia kosztów leasingu, a rozliczenia staną się bardziej skomplikowane.
Skąd się wzięły obecne limity podatkowe?
Obowiązujące dziś limity – 150 000 zł dla samochodów spalinowych i hybrydowych oraz 225 000 zł dla elektryków i aut wodorowych – wprowadzono w 2019 roku. Ich zadaniem było przede wszystkim uporządkowanie zasad rozliczania kosztów firmowych aut i ograniczenie sytuacji, w których firmy ujmowały w kosztach zakup luksusowych pojazdów klasy premium.
Dlaczego zdecydowano się na taki krok? Powody były trzy:
- Uszczelnienie systemu podatkowego – fiskus chciał przeciąć praktykę pełnego odliczania samochodów o wartości zdecydowanie wykraczającej poza potrzeby przeciętnej firmy.
- Ujednolicenie zasad – wcześniej przepisy dotyczące amortyzacji i leasingu bywały niespójne, co prowadziło do sporów interpretacyjnych. Limity miały wprowadzić jasne ramy.
- Promocja elektromobilności – wyższy limit 225 000 zł dla aut elektrycznych miał stanowić zachętę do wyboru rozwiązań ekologicznych.
W praktyce te kwoty były dość rozsądnie dopasowane do rynku. Dzięki temu przedsiębiorcy mogli planować zakupy aut z segmentu D czy większych SUV-ów, wiedząc, że spora część ceny zostanie ujęta jako koszt w rozliczeniach podatkowych. Innymi słowy, system – choć niedoskonały – był w miarę przyjazny dla przedsiębiorców.
Jak jest teraz?
Obecnie elektryki i wodorowe auta można odliczać w pełnej kwocie do 225 000 zł, a pozostałe samochody osobowe – do 150 000 zł. Jeżeli wartość pojazdu przewyższa ustalony limit, wówczas w celu ustalenia kwoty raty leasingowej, jaka może zostać ujęta w KPiR, dokonuje się przeliczenia na podstawie wzoru 150 000 zł/ wartość pojazdu x wysokość raty leasingowej. W tym przypadku część wydatków nie wchodzi w koszty podatkowe.
Co się zmieni od 2026 r.?
Od przyszłego roku zasady odliczeń zmienią się diametralnie. Ustawodawca odchodzi od prostego podziału na auta elektryczne i spalinowe, a wprowadza system powiązany bezpośrednio z emisją dwutlenku węgla. To właśnie wynik w tabelce homologacyjnej – a nie sama cena pojazdu – będzie decydował, jaki limit podatkowy można zastosować.
- Samochody elektryczne i wodorowe zachowają najwyższy limit – 225 000 zł.
- Pojazdy niskoemisyjne, emitujące poniżej 50 g CO₂/km, będzie obowiązywał limit 150 000 zł.
- Wszystkie pozostałe auta spalinowe i większość klasycznych hybryd zostaną objęte najniższym progiem – 100 000 zł.
Nowe proekologiczne rozwiązanie oznacza jednak poważne problemy dla całego rynku samochodów spalinowych i większości hybryd. Granica 50 g CO₂/km jest tak wyśrubowana, że w grupie „uprzywilejowanej” znajdą się praktycznie tylko nieliczne hybrydy plug-in. Cała reszta – od popularnych SUV-ów, przez auta klasy średniej, aż po flotowe kompakty – wyląduje w najniższym limicie.
Efekt? Przedsiębiorcy, którzy do tej pory mogli swobodnie planować zakup samochodów o wartości 140–160 tys. zł, od 2026 r. będą musieli liczyć się z drastycznym obniżeniem korzyści podatkowych. Dla wielu przedsiębiorców będzie to oznaczało realny wzrost obciążeń fiskalnych, nawet jeśli miesięczna rata leasingowa nie ulegnie zmianie. Obecnie duża część tej raty pomniejsza dochód firmy, a więc i podatek. Od 2026 r. – w przypadku większości aut spalinowych i klasycznych hybryd – ta ulga podatkowa zostanie radykalnie ograniczona.
Przykład praktyczny – odliczenia dziś i w przyszłym roku
Żeby zobaczyć skalę zmian nie tylko w teorii, przeanalizujmy konkretne przypadki. Sprawdźmy, ile dziś mogą odliczyć przedsiębiorcy i jak będzie wyglądała ta sama kalkulacja w 2026 r. Okazuje się, że niezależnie od tego, czy chodzi o samochód z segmentu budżetowego, SUV-a klasy średniej, czy całą flotę dla pracowników – strata podatkowa jest wyraźna.
Pojazd klasy budżetowej
Weźmy Omodę 5 1.6 T-GDI (cena katalogowa 115 500 zł brutto, emisja 159 g/km CO₂, leasing na okres 36 miesięcy). Obecnie (2025) limit podatkowy dla samochodów spalinowych i większości hybryd wynosi 150 000 zł. Ponieważ cena auta mieści się w limicie, przedsiębiorca może odliczyć 100% wartości pojazdu.
Odliczenie miesięczne: 115 500 zł ÷ 36 = 3 208 zł
Całkowite odliczenie przez 36 miesięcy = 115 500 zł
Od 2026 roku z powodu emisji 159 g/km CO₂, Omoda 5 wpadnie do nowej kategorii z limitem 100 000 zł. W efekcie do kosztów zaliczymy jedynie ok. 86,6% wartości (100 000 ÷ 115 500).
Odliczenie miesięczne: 3 208 zł × 86,6% - ok. 2 778 zł
Całkowite odliczenie przez 36 miesięcy - ok. 100 000 zł
Różnica robi wrażenie: dziś przedsiębiorca może „wrzucić w koszty” całą wartość Omoda 5. Od przyszłego roku niemal 15 500 zł przestanie być podatkowo rozliczalne. W praktyce oznacza to wyższy dochód do opodatkowania i wyższy podatek.
Co z droższymi modelami?
Nie tylko leasing aut z segmentu budżetowego stanie się w 2026 roku mniej korzystny podatkowo. Jeszcze bardziej bolesny będzie efekt przy samochodach ze średniej lub wyższej półki cenowej – czyli tam, gdzie kwota katalogowa znacząco przekracza planowane limity. W tym przypadku posłużmy się przykładem BAIC Beijing 7 1.5T Luxury DCT (cena katalogowa 172 700 zł, emisja 193,1 g/km, okres finansowania 36 miesięcy). W 2025 roku przedsiębiorca może „wrzucić w koszty” większą część wydatków. Cena auta jest co prawda wyższa niż niż limit 150 tys. zł dla aut spalinowych, ale mechanizm proporcji pozwala rozliczyć około 87% wartości.
Odliczenie miesięczne - ok. 4 167 zł
Całkowite odliczenie przez 36 miesięcy - 150 000 zł
Od 2026 r. sytuacja zmieni się dramatycznie. Nowy, niższy limit (100 000 zł dla aut powyżej 50 g CO₂/km) sprawi, że przedsiębiorca rozliczy w kosztach jedynie 58% wartości auta.
Odliczenie miesięczne - ok. 2 775 zł
Całkowite odliczenie przez 36 miesięcy - 100 000 zł
W efekcie w skali trzech lat firma straci aż 50 tys. zł podatkowej tarczy. Innymi słowy – tyle wydatków, które dziś można jeszcze „odzyskać” w podatkach, od przyszłego roku pozostanie w całości po stronie przedsiębiorcy.
Skala zmian na przykładzie floty
Dla większych firm różnica jest jeszcze bardziej dotkliwa. Załóżmy, że przedsiębiorca planuje wyleasingować flotę 10 egzemplarzy modelu Omoda 5 1.6 T-GDI dla swoich przedstawicieli handlowych. Cena katalogowa jednego auta to 115 500 zł brutto, a finansowanie rozłożone jest na 36 miesięcy.
Obecnie Omoda mieści się w limicie, więc przedsiębiorca rozlicza w kosztach całą wartość pojazdu, a całkowite odliczenie na 1 auto wynosi 115 500 zł. Przy flocie 10 aut oznacza to 1 155 000 zł ujętych w kosztach podatkowych.
Od 2026 r. ten sam model nagle „traci” część podatkowej atrakcyjności. Firma odliczy maksymalnie 100 000 zł na samochód, niezależnie od jego rzeczywistej ceny.
Odliczenie miesięczne na 1 auto - ok. 2 777 zł
Całkowite odliczenie na 1 auto - 100 000 zł
Flota 10 aut = 1 000 000 zł ujęte w kosztach podatkowych.
Wniosek? W skali trzech lat firma leasingująca 10 samochodów straci aż 155 000 zł tarczy podatkowej. A to może już być realnym ciosem w budżet przedsiębiorstwa.
Przepisy przejściowe – ostatnia szansa
Ustawodawca przewidział jednak pewne „okienko ratunkowe”. Samochody wprowadzone do ewidencji środków trwałych przed 1 stycznia 2026 r. wciąż można rozliczać na starych zasadach. Oznacza to, że jeśli firma planuje zakup auta spalinowego lub hybrydy nieplug-in, powinna to zrobić jeszcze w 2025 r.
W przypadku leasingu operacyjnego sprawa jest bardziej złożona – samo podpisanie umowy i wprowadzenie auta do bilansu nie wystarczy. Aby w pełni skorzystać z obecnych limitów, pojazd musi zostać ujęty w ewidencji środków trwałych. W praktyce oznacza to konieczność wykupu samochodu jeszcze przed końcem 2025 r. Co jednak, jeśli przedsiębiorca tego nie zrobi? Wówczas od stycznia 2026 r. pozostałe raty leasingowe będzie musiał rozliczać według nowej proporcji, wynikającej z obniżonych limitów.
Co pozostaje bez zmian
Nie wszystkie wydatki związane z samochodem firmowym zostały ograniczone. Składki OC wciąż są kosztem podatkowym w całości. Ubezpieczenia zależne od wartości pojazdu, takie jak AC czy GAP, pozostają objęte limitem 150 tys. zł. Także paliwo, serwis i części nadal można rozliczać w 75%.
W kogo zmiany uderzą najbardziej?
Największy ciężar nowych przepisów spadnie na przedsiębiorców korzystających z samochodów spalinowych i większości hybryd, których wartość przekracza 100 tys. zł. W ich przypadku część rat leasingowych przestanie być kosztem podatkowym, co bezpośrednio przełoży się na wyższy dochód do opodatkowania. A to oznacza jedno – więcej zapłaconego podatku i mniej pieniędzy, które mogłyby zasilić rozwój biznesu.
Szczególnie dotkliwie zmiany odczują dwie grupy:
- małe firmy i JDG, które planowały leasing samochodów z segmentu budżetowego – jeszcze dziś auta takie jak Omoda 5 pozwalają na pełne odliczenia, jednak od 2026 r. stanie się to niemożliwe,
- przedsiębiorstwa flotowe, które zamawiają po kilka czy kilkanaście aut rocznie – w ich przypadku różnice w kosztach podatkowych mogą sięgnąć setek tysięcy złotych w skali roku.
W praktyce oznacza to, że niemal każda firma zapłaci więcej. Jedyna różnica polega na skali – dla drobnego przedsiębiorcy może to być strata kilkunastu tysięcy złotych, dla dużej floty kilkaset.
A kto na tym zyska? Teoretycznie – producenci i dealerzy aut zero- i niskoemisyjnych, które otrzymują status „preferowanych”, a więc stają się podatkowo bardziej atrakcyjne. Jednak największym beneficjentem jest bez wątpienia budżet państwa – mniej kosztów w rozliczeniach firm oznacza wyższe wpływy z podatku dochodowego. Trudno oprzeć się wrażeniu, że zeroemisyjność to w tym przypadku tylko wygodny pretekst, a prawdziwym celem zmian jest zwiększenie dochodów fiskusa.
Podsumowanie
Zmiany w rozliczaniu leasingu nie są jedynie techniczną korektą przepisów, ale realnym przewartościowaniem całego rynku. Firmy, które jeszcze dziś mogą korzystać z pełnych odliczeń przy samochodach spalinowych czy hybrydowych, już wkrótce zobaczą znaczący wzrost kosztów podatkowych. Najmocniej odczują to ci, którzy planują zakup flot lub auta z segmentu budżetowego – strata w rozliczeniach sięgnie od kilkunastu do kilkuset tysięcy złotych.
Oficjalnym powodem nowych limitów jest wspieranie elektromobilności i zachęcanie przedsiębiorców do wyboru bardziej ekologicznych środków transportu. Jednak nie sposób nie zauważyć, że hasła o ekologii idą w parze z bardzo pragmatycznym celem – wyższymi wpływami podatkowymi do budżetu.